Warendorf 2008
Jest już tradycją, że co roku w czerwcu uczniowie II LO w Oleśnicy wyjeżdżają do Warendorfu, partnerskiego miasta Oleśnicy, gdzie odbywa się pierwsza, wyjazdowa część wymiany uczniowskiej.
Również i w tym roku „tradycji” tej stało się zadość i 8 czerwca, o godzinie 20.30 ośmioosobowa grupa uczniów, odjeżdżając z Dworca Głównego, rozpoczęła swoją podróż do Niemiec.
Przejazd autokarem trwał 11 godzin. Około godziny 8.00 dotarliśmy na miejsce, gdzie zostaliśmy przywitani przez swoich partnerów z Augustin-Wibbelt-Gymnasium i zjedliśmy śniadanie. Następnie niemiecki opiekun wymiany pan Gunnar Rϋtheman pokazał polskim uczniom szkołę, po czym udaliśmy się do domów, żeby odpocząć po podróży. Tego samego dnia, o godzinie 16.00 polscy i niemieccy uczniowie spotkali się z burmistrzem Warendorfu panem Jochenem Walterem, który bardzo serdecznie powitał przybyłych gości i zaproponował zwiedzanie miasta.
Drugiego dnia Polacy mogli się przekonać, jak wyglądają zajęcia lekcyjne w niemieckiej szkole. Po dwóch godzinach lekcyjnych odbyły się zajęcia sportowe i warsztaty na temat polsko – niemieckich uprzedzeń. Tego samego dnia po południu, wspólnie fotografowaliśmy miasto w ramach projektu fotograficznego.
W środę młodzież wraz z opiekunami pojechała do zamku Wewelsburg, który w czasie wojny był siedzibą niemieckich nazistów, a w wiosce usytuowano obóz koncentracyjny. W trakcie tej wycieczki mogliśmy poznać historię tego miejsca i tragiczne losy pracowników przymusowych obozu koncentracyjnego.
Po noclegu w schronisku młodzieżowym, udaliśmy się do Pader-Kletter-Parku, a potem do Heinz Nixdorf Museumsforum, muzeum komputerów, które jest największym tego typu miejscem na świecie.
Piątek spędziliśmy w Münster na zwiedzaniu tego pięknego miasta oraz na krótkich zakupach.
Sobota była tzw. „dniem rodzinnym”. Wieczorem wszyscy uczestnicy wymiany spotkali się w szkole, aby przy wspólnym grillowaniu podsumować upływający tydzień. Była to też okazja do pożegnania się ze swoimi niemieckimi rodzinami. O godzinie 19.30, wzbogaceni o nowe doświadczenia i przyjaźnie, odjechaliśmy do Polski.
Chociaż w czasie wyjazdu pogoda nie zawsze nas rozpieszczała, tegoroczną wymianę zaliczamy do udanych.
Wymiana międzynarodowa jest bardzo ważnymi czynnikiem •kształtującym nie tylko współpracę między dwoma partnerskimi miastami, ale przede wszystkim poszerzającym horyzonty młodych ludzi, którzy dostają w ten sposób niepowtarzalną szansę, aby poznać nowych przyjaciół, ich kraj i sposób życia. Teraz czekamy na przyjazd niemieckich gimnazjalistów do Polski (październik 2008) z nadzieją, że nasza ojczyzna spodoba się im nie mniej niż nam Niemcy.
25 do 30 października. Termin niemal wynegocjowany. Wciśnięty pomiędzy koniec ferii jesiennych (to w Niemczech) i Święto Zmarłych (to u nas, w Niemczech też, trochę). Listopadowy, zimny, ciemny...? Być może, ale (prawie) tylko termin (Dlaczego prawie? O tym później). Sama wymiana, bo ten wstęp to właśnie o niej, nie miała w sobie nic listopadowego. Udała się wspaniale (mogę zaryzykować stwierdzenie: jak zwykle), a już całkiem subiektywnie, mam wrażenie, że udał się najbardziej ze wszystkich dotychczasowych. I bynajmniej nie było tak dlatego, że program, bogaty, a jakże, zawierał cuda niestworzone. Nie. Wspaniała był atmosfera, wspaniali byli uczestnicy, czyli nasi uczniowi oraz goście z Warendorfu. I właśnie w tym miejscu, choć to nie koniec opowieści, a w sumie dopiero jej przydługi początek, chciałbym podziękować Wam wszystkim za taką właśnie „fajną” atmosferę.
Program, o którym wspomniałem, i który, nawiasem mówiąc, zrealizowaliśmy w stu procentach, obejmował stałe punkty, czyli zwiedzanie Oleśnicy (w odmienionej, zaaranżowanej wprawdzie przez organizatorów, przeprowadzonej już jednak przez samych uczestników formie), Wrocławia (tu też forma był odmienna od ubiegłorocznej, zamiast, jak to bywało wcześniej, chadzać po Wrocławiu na nogach, zobaczyliśmy miasto, niczym japońscy turyści, z okien zabytkowego tramwaju, zwanego sympatycznie i trafnie Strachotkiem – pomysł fantastyczny, niedogodnością okazał się jednak poziom hałasu wewnątrz, co momentami utrudniało obcowanie z bogactwem informacji na temat naszej nadodrzańskiej metropolii. Ale co tam, pogoda za to była wyborna!).
Poza powyższymi atrakcjami, mieliśmy w programie także te mniej spektakularne, nie znaczy oczywiście, mniej ważne. Byliśmy w MOKiSie na koncercie Stanisława Soyki z zespołem, który odbył się w ramach 5. Take Five Art&Jazz Festiwalu, uczestniczyliśmy w standardowych zajęciach szkolnych w naszym liceum, odwiedziliśmy Starostwo Powiatowe, zjedliśmy wspólnie i osobno niewyobrażalne ilości pizzy (Oleśnica – miasto wież, róż i... pizzy, ot tak na potrzeby wymiany z Warendorfem :-), narobiliśmy zdjęć i pewnie jeszcze masę innych ciekawych rzeczy, których ja, organizator, tym samym osoba nie do końca we wszystko wtajemniczona, mogę się tylko domyślać. I o to chodzi. Bo wymiana międzynarodowa, jakkolwiek dumnie to brzmi, to w zamyśle spotkanie obcych, młodych ludzi, którzy chcą się poznać i zobaczyć, jak wygląda codzienność tam, po drugiej stronie.
Maciej Swędzioł
Agnieszka Komsta-Fila
Maciej Swędzioł